Wspomnienie o Janie Pawle II

Data: 01.06.2023 r., godz. 00.00    Liczba odwiedzających: 81
Świadectwo

Podczas pierwszej pielgrzymki wybrałem się na plac Zwycięstwa na mszę papieską. Papież mówił o przedziwnym połączeniu historii Polski i Kościoła. Wołał do Ducha Świętego, by zstąpił i odnowił naszą ziemię. Rozumiem, że chodziło mu o moje serce, o nasz Kościół i Polskę. Modlił się z żarem wiary. A czy teraz z nieba nie wstawia się za nami?

W 1980 roku miał miejsce zamach na papieża. Słuchałem transmisji. Poczułem ogromne napięcie, przejmujący ból wewnętrzny i głęboką samotność. Nigdy wcześniej takiej samotności nie czułem. Ratunkiem był „widok” wielu modlących się ludzi w Rzymie. Z ulgą odsłuchałem wiadomość, że Jan Paweł II jest w stanie ciężkim, ale żyje – jest nadzieja. Jeszcze w drodze do szpitala papież przebaczył niedoszłemu zabójcy, bez warunków. Jego przebaczenie, budzi moje pytania: czy przebaczyłem moim winowajcom, czy chcę i mogę im przebaczyć. Jest wezwaniem do starania się o tę samą miłość w moim sercu.

Jeszcze w tym samym roku pojechałem do Rzymu na pielgrzymkę. Kiedy postawiłem nogi na placu św. Piotra, doznałem niezwykłego i przejmującego uczucia: oto stoję na swoim miejscu – nie na obcym, a na miejscu naszego Kościoła Powszechnego!

Pod rezydencją papieża otworzyło się okno i zobaczyłem biskupa Rzymu. Zaprosił nas do wspólnej modlitwy, pobłogosławił. Kiedy wracaliśmy, ogarnęła mnie przejmująca myśl: teraz moja droga życiowa zawsze będzie drogą do papieża. Stopniowo nabrałem rozumienia. Jasne dla mnie się stało, że cel mojego życia to Bóg Ojciec w niebie, miłość Ojca pokazana mi wtedy w Janie Pawle II. Nazywanie papieża ojcem świętym przestało wzbudzać we mnie jakieś opory.

Podczas kolejnej pielgrzymki papież przyjechał do Ossowa. Złożył hołd polskim żołnierzom za waleczność i poświęcenie w obronie Polski. I to w mojej, naszej diecezji. W tym samym roku, co Jan Paweł II, urodziła się moja mama. Co by było z mamą, z nami, z Polską, gdyby nasze wojsko nie zwyciężyło bolszewików?! Doszedłem do uznania prawdziwości cudu nad Wisłą. Wtedy Matka Miłosierdzia czynem cudownym okazała mojej odrodzonej Polsce miłosierdzie Pana Boga. Możemy z Nią śpiewać: „[…] wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Święte jest Jego imię!”. Jakbym do dziś słyszał wołanie papieża do nas Polaków: „[…] abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, raz jeszcze przyjęli”.

Kiedy z żoną pracowaliśmy nad Bugiem ponownie przyjechał Jan Paweł II. Po wyjściu z samolotu uklęknął i ucałował naszą ziemię – odczułem dobroć tego gestu. Kiedy powiedział „Pokój Tobie, Polsko!”, poczułem w głębi siebie dar pokoju. Tylko Bóg mógł obdarować mnie takim pokojem. Pojechaliśmy na Stadion Dziesięciolecia na mszę. Szliśmy spóźnieni, a ja o coś kłóciłem się z żoną. Zmagałem się o modlitwę, o milczenie i znoszenie gryzących mnie słów. Usłyszałem mocny głos papieża: „Człowiek jest powołany do odnoszenia zwycięstwa w Jezusie Chrystusie”. Jasne, zwycięstwa w moim sercu nad kłótnią. Kiedy zatrzymaliśmy się przy zgromadzeniu, ustała nasza sprzeczka. Na znak pokoju podaliśmy sobie ręce.

Czytając katechezę papieża o rodzicielstwie, natrafiłem na motyw egoizmu u małżonków. Niespodziewanie poznałem, że we mnie jest egoizm i przeszkoda na przyjęcie dziecka. Ta trudna prawda była dla mnie stopniowo wyzwalająca. Bez przesady uznaję, że papież pomógł mi być ojcem naszych dzieci. W jego książce pt.: „Osoba i czyn” jest napisane, że przez swoje czyny człowiek niejako tworzy siebie samego. Nie tworzą go inni, nie warunki wewnętrzne czy zewnętrzne, choć wpływają na niego. Stąd moja odpowiedzialność za moje czyny.

Jan Paweł II zwoływał w Asyżu światowe spotkania modlitewne przywódców religii. Prosił ich, by ci razem z nim modlili się o pokój na świecie. Prosił ludzi dobrej woli, w tym mnie. Czyż przewaga pokoju na świecie i w Polsce nie jest owocem modlitwy wielu o tenże pokój?

Krzepiło mnie wsparcie papieża dla zakazanej wówczas „Solidarności”. Głosił m.in.: „Solidarność – to znaczy: jeden i drugi […]. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. „Jeśli walka, to nie człowiek przeciwko człowiekowi. Ale o jego dojrzałość”. Nigdy wcześniej nie widziałem tak wielu Polaków słuchających go, razem. Teraz – w czasie, kiedy bardzo wielu nas, Polaków, jest podzielonych w sprawach politycznych – cenna jest mi ta nauka, pamięć tamtej jedności i pokoju.

W Roku Jubileuszowym 2000 Jan Paweł II, wyznał w imieniu Kościoła wszystkie grzechy i błędy: biskupów wobec niekatolików, wobec Żydów, wobec wszystkich skrzywdzonych. Prosił Boga o wybaczenie. Ta postawa papieża pomaga mi otwierać się na trudną prawdę o swoich grzechach i błędach, z godnością wyznawać je i prosić o przebaczenie, np. żonę, dzieci, innych. I odważać się ufnie patrzeć na chorych.

Papież powołał komisję naukową do zbadania sprawy Galileusza ukaranego przez władze Kościoła za ogłoszenie odkrycia astronomicznego niezgodnego z ówczesną wizją świata. Papież uznał publicznie za niesprawiedliwe ukaranie Galileusza. Zapraszał światowej sławy naukowców, m.in. ateistów, na dyskusje naukowe. Świadczył, że wiara i nauka nawzajem się uzupełniają i pozostają w zgodzie. I nie jest prawdą to, co twierdził mój dyrektor z liceum.: „Jak można współcześnie łączyć wiarę i naukę?! To tak, jak usiłować siedzieć i jechać jednocześnie na dwóch koniach”.

Moją uwagę zwróciły papieskie podziękowania składane władzom państwowym po każdej pielgrzymce. Czy dziękował szczerze? Wierzę w jego prawdomówność. Jego wdzięczność ujawniała moją niezdolność do takiej wdzięczności. Budzi we mnie pragnienie szukania dobra u moich przeciwników politycznych, wrogów mojego Kościoła i moich osobistych winowajców. Jan Paweł II dziękował swoim nieprzyjaciołom, bo kochał ich miłością bezinteresowną, przyjmowaną od zmartwychwstałego Jezusa, od Jego Ducha Świętego.

Na światowych spotkaniach z młodzieżą wołał: „Wy jesteście moją nadzieją”. Pozwalał przedrzeć się przez ochronę i dobiec do niego. Spokojnie i z uśmiechem przyjmował każdego, całował. Pozwalał się obejmować i sam obejmował. Był dla mnie przykładem, jak odnosić się do dzieci i do wnuków.

Gdy na Jasnej Górze prowadził Apel jasnogórski bardziej przybliżył mi znaczenie tej modlitwy: „Maryjo, Królowo Polski. Jestem przy Tobie, czuwam”. Jan Paweł II naśladował Chrystusa, który czuwa nad tobą i nade mną. Czuwa nad nami Jego i nasza Mama Maryja i przyzywa mnie do podobnego czuwania. Papież wyznawał przed Polską, przed Kościołem: „Cały Twój”.

Kiedy papieżem został wybrany Benedykt XVI brakowało mi wiary, że Duch Święty wskazał właśnie jego kardynałom. Skoro Jan Paweł II mu zaufał, długo z nim współpracował, wybrał na swoją prawą rękę, to papież Benedykt XVI jest godzien także mojego zaufania. Narodowość to dar Stwórcy. Niepewność co do papieża Benedykta XVI pochodziła z mojego uprzedzenia do Niemców. Mocą wiary przestałem zgadzać się na to uprzedzenie. Jan Paweł II i Benedykt XVI wzywają mnie do chociażby najmniejszego uczestnictwa w pojednaniu z Niemcami.

Pamięć Jana Pawła II pomaga mi wyznawać wiarę naszego Kościoła: „Wierzę w jednego Boga, Ojca Wszechmogącego […]. I w jednego Pana Jezusa Chrystusa […]. Wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół powszechny, Świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie […]”. I radośnie śpiewać, najchętniej wspólnie: „Bogu niech będą dzięki!”.

Święty Janie Pawle II wspomagaj czytelników tego mojego wspomnienia.

Autor: Edward Dziduch