Kim są, do czego zostali powołani oraz z czym się wiąże ich posługa – o tym wszystkim opowiedzą nam nasi parafialni szafarze nadzwyczajni Komunii św.: Krzysztof Bonisławski i Łukasz Jagnieża.
Na początku pozwolę sobie zadać pytanie dotykające samej nazwy tej posługi: na czym polega Wasza nadzwyczajność? Bo skoro kapłan jest szafarzem zwyczajnym, to Wy – z racji tej właśnie nadzwyczajności – na pewno jesteście o przysłowiowy poziom wyżej.
Krzysztof Bonisławski: No nie (śmiech)... Nadzwyczajna jest nasza posługa, a nie my sami. I to też nie z racji jej „większej ważności”, lecz dlatego, że sprawowana jest przez nas w sytuacjach nadzwyczajnych. A takimi są te, gdy brakuje szafarzy zwyczajnych do udzielania Komunii św.
Łukasz Jagnieża: Może zdarzyć się tak, że w czasie mszy świętej – szczególnie, gdy odprawiana jest przez starszych księży – pojawia się potrzeba pomocy w rozdzieleniu Komunii św. To jest oczywiście ta najbardziej zauważalna forma naszej posługi, choć nie jedyna.
Wspomnijmy zatem o pozostałych Waszych obowiązkach wynikających z tej funkcji.
ŁJ: Kodeks Prawa Kanonicznego pozwala nam na udzielanie Komunii św. również chorym – czy to w ich domach, czy przebywającym w szpitalach.
KB: W naszej parafii jest trzech nadzwyczajnych szafarzy: my oraz nieobecny w trakcie tej rozmowy Darek Golec. Według naszego wewnętrznego grafiku, w każdą niedzielę po mszy św. odprawianej o godz. 8:30, jeden z nas udaje się z Komunią św. do chorych.
Czy wielu jest takich parafian?
ŁJ: Niestety nie. Docieramy do trzech osób. Myślę, że w dwunastotysięcznej parafii chorych chcących i mogących przyjąć co tydzień Komunię św. jest znacznie więcej.
Dlaczego zatem jest to tak nieliczne grono?
KB: Chyba głównym powodem jest brak wiedzy, że Kościół daje wiernym taką możliwość. Powinniśmy bardziej zadbać o to, aby częściej – choćby poprzez ogłoszenia parafialne czy biuletyn – przypominać i zachęcać wiernych do zgłaszania nam takich chorych. Wystarczy jeden telefon lub wizyta w kancelarii, a nawet bezpośrednie zgłoszenie księdzu.
Wróćmy jednak do początku: czy moglibyście powiedzieć w jaki sposób zostaje się szafarzem nadzwyczajnym?
KB: Wszystko zaczyna się od delegacji i rekomendacji wystawionej przez księdza proboszcza. Taki dokument umożliwia rozpoczęcie półrocznego diecezjalnego kursu formacyjnego, w trakcie którego na comiesięcznych spotkaniach uczymy się tego wszystkiego, co powinniśmy wiedzieć, chcąc być dobrze przygotowanym do pełnienia tej funkcji.
Czyli?
ŁJ: Zacząć trzeba od tego, że trzeba mieć ukończone 25 lat. A zakres nauki jest szeroki, bo obejmuje nie tylko zagadnienia praktyczne, ale również poszerzenie naszej dotychczasowej wiedzy. Myślę tu o teologii, prawie kanonicznym, biblistyce, a nawet historii chrześcijaństwa. Warto w tym miejscu wspomnieć, że po wielu wiekach nieobecności tej posługi w Kościele, za sprawą Soboru Watykańskiego II powróciła ona na swoje miejsce, umożliwiając udzielanie Komunii św. właśnie osobom świeckim.
No dobrze, mamy za sobą sumiennie zaliczony półroczny kurs przygotowujący. Czy to już koniec?
ŁK: Nie. Zwieńczeniem całego naszego przygotowania była odprawiona przez biskupa msza św., w czasie której (a było nas ok. 50 mężczyzn) z otrzymaliśmy jego rąk błogosławieństwo do pełnienia tej posługi. I dopiero od tego momentu mogliśmy o sobie powiedzieć: jesteśmy szafarzami nadzwyczajnymi Komunii św. i oddajemy się do dyspozycji swojego proboszcza.
Czy zatem to, że jesteście szafarzami nadzwyczajnymi postrzegacie jako swoistą nagrodę?
KB: Może nie tyle nagrodę, co wyróżnienie. Owszem, zdajemy sobie sprawę, że to wszystko, czego doświadczamy w czasie naszego posługiwania, jest dla nas wielkim honorem i właśnie wyróżnieniem, ale też nigdy nie możemy zapomnieć, KTO jest tu najważniejszy. Bo jeśli sobą zasłonimy Jezusa, bardzo szybko stracimy Go z oczu. To oczywiście droga donikąd.
To bardzo mocne i ważne słowa, a zarazem jakże oczywiste. Powiedzcie jeszcze proszę, czy przyjęcie tej posługi w jakimś stopniu czy aspekcie zmieniło coś w Waszym życiu.
KB: Zauważalnie chyba nic. Dalej przy ołtarzu jesteśmy w albach. W albach też jeździmy do chorych. Natomiast na pewno następuje zmiana w myśleniu. Najodpowiedniejsze słowo, które przychodzi mi w tej chwili do głowy to ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
ŁJ: Tak, to racja. Bez wątpienia musimy bardziej uważać na to, co robimy i co mówimy. Jeden z wykładowców powiedział nam pod koniec kursu słowa, które bardzo mi zapadły w pamięć: Panowie – teraz będziecie jeszcze bardziej na świeczniku. Teraz będziecie jeszcze bardziej obserwowani i poddawani krytyce. Ale pamiętajcie, że w tej posłudze nie chodzi o was, lecz o Tego, Którego pod postacią Chleba Eucharystycznego rozdajecie wiernym.
A czy Wasza posługa może wyjść poza granice parafii?
ŁJ: Oczywiście tak. Zdarza się, gdy jesteśmy przy ołtarzu w czasie np. mszy pogrzebowej odprawianej w innym kościele, że kapłan prosi nas o pomoc. Najczęściej taka msza św. odprawiana jest przez jednego księdza, a osób chcących przyjąć Komunię św. jest wiele. Wtedy – po wcześniejszym zgłoszeniu naszej gotowości do pomocy oraz okazaniu legitymacji – wychodzimy do wiernych z Panem Jezusem obecnym w Komunii św.
KB: Podobnie bywa też w czasie zamkniętych rekolekcji, w których bierzemy udział. Oczywiście kapłan przed mszą św. musi wiedzieć, że wśród uczestników rekolekcji jest szafarz nadzwyczajny. Zazwyczaj księża chętnie korzystają w takich sytuacjach z naszej pomocy.
Gdy sięgniemy do odpowiednich dokumentów liturgicznych, dowiemy się, że nadzwyczajnym szafarzem może być również kobieta.
KB: Tak, to prawda. Polscy biskupi, na mocy papieskiego postanowienia sprzed ponad dwóch lat, dopuścili kobiety do sprawowania tej funkcji. Z tego, co wiem, ordynariusz diecezji łódzkiej bp Grzegorz Ryś pobłogosławił już pierwsze niewiasty powołane do tej posługi.
Wrócę jeszcze na chwilę do kwestii związanych z Waszą formacją. Czy szafarzem zostaje się raz na całe życie?
ŁJ: I tak i nie. Tak – bo, jeśli będziemy spełniać odpowiednie warunki, to mocą błogosławieństwa biskupa będziemy mogli przedłużać i nieprzerwanie pełnić tę posługę. W przeciwnym wypadku – przestaniemy być szafarzami.
KB: „Ważność” naszej funkcji jest w przepisach precyzyjnie określona w czasie. Możemy pełnić tę posługę przez rok od otrzymania błogosławieństwa. W tym czasie naszym obowiązkiem jest uczestnictwo w rekolekcjach, dniach skupienia, spotkaniach rejonowych czy w pielgrzymkach. Możemy więc powiedzieć, że jesteśmy w ciągłej formacji. Jeśli spełnimy te warunki i otrzymamy pozytywną opinię o naszej posłudze od księdza proboszcza, możemy ubiegać się o przedłużenie na kolejny rok.
Proszę jeszcze o odpowiedź na chyba dość trudne dla Was pytanie związane z udzielaniem Komunii w czasie mszy św. Uważny obserwator na pewno zauważa, że wierni chętniej podchodzą do Komunii udzielanej przez kapłana niż przez Was. Może dzisiaj już to się nie rzuca tak wyraźnie w oczy, ale na początku Waszej posługi na pewno tak było. Czym moglibyście to wytłumaczyć?
KB: Myślę, że chodzi tutaj o błędne przekonanie, że tylko konsekrowane dłonie mogą rozdzielać Komunię św. Że ręce szafarza są niegodne do sprawowania tej funkcji. Zapomina się jednak o tym, że konsekrowane dłonie kapłana – owszem – są niezbędne do samego aktu przeistoczenia, ale samo rozdanie Chleba Eucharystycznego może być na mocy decyzji Kościoła czynione rękami osób świeckich. Skoro Kościół rozeznał, a biskup pobłogosławił naszą posługę, to nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że Komunia św. rozdawana zarówno przez szafarza nadzwyczajnego jak i zwyczajnego, czyli księdza, jest dokładnie tą samą Komunią co do ważności i godności.
Mam nadzieję, że te słowa wyjaśnienia rozwieją u naszych czytelników wszelkie wątpliwości. Na chwilkę powróćmy jeszcze do chorych w domach. Zdradźcie, proszę, jak taka wizyta wygląda?
KB: To jest naprawdę duże wydarzenie zarówno dla samego chorego, jak i domowników. Można nawet użyć słowa: święto. A wiadomo, że przed każdym świętem dom trzeba we właściwy sposób przygotować. Tak więc stół przykrywa się białym obrusem, zapalane są świece, na stole umieszczamy cyborium z Najświętszym Sakramentem, pojawia się też niewielkie naczynko z wodą do puryfikacji. Wszyscy zebrani w pokoju trwamy na modlitwie, po której udzielamy choremu Komunii św. Naszą wizytę kończy błogosławieństwo, po którym – już w luźnej, ale serdecznej rozmowie – zawsze spotykamy autentyczną radość i wdzięczność chorego ze spotkania z Panem Jezusem.
Kończąc naszą rozmowę: czy chcielibyście coś szczególnego, o czym nie było mowy w trakcie tego spotkania, przekazać Parafianom?
ŁJ: Może tylko przypomnienie i prośba o to, abyście – drodzy Parafianie! – bez obaw zgłaszali nam chorych ze swoich rodzin czy spośród znajomych, którzy pragną przyjąć Komunię św. w swoim domu. Bądźcie pewni, że nie ma dla nas większej radości niż ta, że możemy komuś przynieść Pana Jezusa. Tak jak wspomnieliśmy na wstępie naszej rozmowy: można to zrobić na wiele sposobów. Wykorzystujcie tę możliwość! Chrystus nieustannie czeka na Was w Chlebie Eucharystycznym.
W imieniu naszych czytelników oraz swoim bardzo dziękuję za rozmowę. Wszyscy życzymy Wam wszelkich łask Bożych potrzebnych do sprawowania tej jakże potrzebnej posługi.
Ks. proboszcz Grzegorz Kucharski:
W naszej parafii nadzwyczajni szafarze pomagają w rozdawaniu Komunii św., gdy przystępuje do niej większa liczba wiernych w czasie Eucharystii. Udzielają jej również osobom chorym zgłoszonym w kancelarii parafialnej. Potrzebujemy nadzwyczajnych szafarzy, bo w naszej parafii udział w Mszy świętej połączony jest z licznym przystępowaniem do Komunii świętej. Dzięki Bożej pomocy są też wierni parafianie, którzy spełniają wymagania nałożone na nadzwyczajnych szafarzy, a więc przede wszystkim pogłębiający życie wiarą we wspólnocie parafialnej. To posłanie do wspólnoty przez biskupa umożliwia też przyjmowanie Eucharystii nie tylko duchowe osobom, które ze względu na stan zdrowia nie mają innej możliwości.